Rozdział 8
"Rozumiem...ty też masz mnie za potwora..."
Lucy gdy wstała poczuła ciepły oddech na swoich plecach,który przyprawiał ją o przyjemne dreszcze.Po chwili poczuła też jak Natsu obejmuje ją swoją ręką jakby chciał powiedzieć,że już nigdy jej nie wypuści.Heartfilia spojrzała na iego.Był taki słodki i spokojny,że dziewczyna uśmiechnęła sie pod nosem.Nie wiedząc dlaczego przytuliła sie do rozgrzanego torsu chłopaka.Jej serce waliło jak młot,a na twarzy pojawił sie lekki rumieniec.Czuła sie przy nim jednak bezpiecznie.Po jakimś czasie Lucy poczuła że niegdyś spokojny oddech chłopkaka jest teraz szybki a jego serce wali mniej więcej jak jej.Wiedziała że już nie śpi i było jej bardzo głupio.Po chwili spojrzała jednak na niego.Jego twarz była oblana niemałym rumieńcem zmieszanym z cudownym,szerokim uśmiechem.Lucy zawstydziła sie jeszcze bardziej i również sie uśmiechając spuściła wzrok.Pewnie gdyby stała,upadłaby na podłogę z wrażenia.Natsu wyglądał teraz naprawde cudownie.
-Ohayo Lucy!-powiedział przytulając ją do siebie tak mocno że prawie nie mogła oddychać.-Obiecaj że już nigdy w życiu mnie nie zostawisz samego,słyszysz?-dodał Salamander zaciągając sie jej cudownym zapachem.
-O-obiecuje...pewnie chodziłeś na misje z Lisanną,prawda?-zapytała troche zazdrosna.
-Tak...ale to nie to samo co misje z tobą...ona cały czas robiła do mnie maślane oczy i wspominała o naszym ślubie...
-Masz zamiar sie z nią ożenić?!-wrzasnęła zszokowana (Houston,mamy problem! dop.aut).Gotowa była w tej chwili wybiec z mieszkania i zabić ją na oczach wszystkich.
-Nawet nie ma mowy hahaha! To by było piekło! Lubie ją i tyle...-odpowiedział uspokajając przy tym blondwłosą.
-Myślałam że już po mnie ale...Loke w ostatniej chwili przeniósł mnie do Świata Gwiezdnych Duchów ratując mi tym samym życie...przepraszam że sie o mnie martwiłeś...-odparła Lucy i spuściła oczy w dół.Natsu ponownie przytulił przyjaciółkę (yhyy dop.aut) i rozpłakał sie. -Natsu...-wyszeptała dziewczyna również mocno go przytulając.
-Chodź opatrze ci tą rane na twarzy...-powiedział ciągnąc ją za sobą do łazienki.
-Rane?A co sie stało?Ktoś mnie pobił?-zapytała zszokowana.
-Hahaha!Pobiłaś sie z taką grubą babą chociaż nie wiem dokładnie z jakiego powodu...-Lucy uśmiechnęła sie jedynie pod nosem i usiadła na wannie.Natsu zmoczył mały ręcznik i już miał go przyłożyć do jej rany,gdy zobaczył na jej twarzy grymas.Dziewczyna na samą myśl chciała syczeć z bólu i płakać w końcu Mirajane już jej wystarczająco pomogła...Ale Dragneel odebrał to inaczej.Odszedł od niej kilka kroków i rzucił ręcznik na ziemie.Lucy spojrzała na niego ze zdziwieniem
-Rozumiem...ty też masz mnie za potwora...-odparł Mag Ognia i wyszedł z łazienki.Lucy usłyszała jedynie trzask okna przez które wyskoczył różowowłosy.Dziewczyna wiedziała dlaczego tak zareagował...Za każdym razem kiedy ktokolwiek nazwał go potworem on cierpiał.No ale co sie im dziwić?Smoczy Zabójca jadł ogień i był naprawde wytrzymały.Nawet dostając tysiące ciosów które innych by już wykończyły,on po chwili wstawał,a jeśli posilił sie ogniem to był już w pełni sił i skory do ponownej walki.Przez całe życie słyszał że jest potworem i bardzo go to bolało.To nie były wyzwiska Gray'a : "Zapałko" , "Żarówo" , "Ogniczku" itd. To było coś dla niego bolesnego.Lucy westchnęła ciężko i sama opatrzyła swoją ranę.Po chwili wzięła swoją ukochaną,gorącą kąpiel i ubrała sie do wyjścia.Nawet nic nie jadła bo tak jej sie do niego śpieszyło.Tak była tym zajęta że zupełnie zapomniała o wydarzeniach minionych dni.Szła szybko jakby ją ktoś gonił.Już po chwili znalazła sie przed Fairy Tail.Troche zdyszana i z bolącą głową pchnęła wielkie drzwi do gildii.Wszędzie był o dziwo porządek,porozwieszane były balony i różne ozdoby.Heartfilia nawet nie zwróciła na to uwagi.Teraz ważny był jedynie Salamander i to że jak najszybciej musi go przeprosić.Rozejrzała sie po pomieszczeniu nie zauważając nawet jak cała gildia zbliża sie do niej.Cała oprócz Natsu i Lisanny,która jak zwykle namawiała go na ślub.
-LUCY!!!!-wrzasnęła cała gromadka i rzuciła sie na nią z uściskami itd.Nawet Drużyna Gromowładnych,wszyscy mistrzowie itd.
-C-co soe dzieje?-zapytała troche zszokowana.
-Z okazji twojego powrotu do żywych urządziliśmy małą imprezkę...-odparł Mistrz Macarov przytulając sie do Lucy.
-Nawet gdybym nie wróciła znaleźlibyście powód do imprezowania...-powiedziała troche zażenowana.Była jednak szczęśliwa że wreszcie mogła wrócić do normalności o ile tak można nazwać tą gildie.
-I o to właśnie chodzi Luśka!!!-wrzasnęła już troche pijana Cana i na siłe wepchnęła jej butelkę po czym wszyscy zaczęli sie bawić.
Od razu przepraszam że znowu długo nie dodawałam rozdziału ale bywa :D Ten art nie jest powiązany z opowiadaniem ale jest taki śliczny że musiałam wstawić xDD Jak tam u was wogóle? Ja tu cały dzień na kompie siedze co już mi sie nudzić zaczyna hahah. Prosze komentujcie bo to mnie tylko zachęca do dalszego pisania.Pozdrawiam!